„Slow live”

Rozwój technologii wpływa na wszystkie sfery życia i w pewien sposób przyspiesza nasze codzienne funkcjonowanie. Z jednej strony nasza praca i obowiązki są wspomagane przez coraz to nowocześniejsze narzędzia, a z drugiej strony zakres naszych obowiązków i aktywności szybko się zwiększa. Nowe technologie również oddziałują na nasz czas wolny, na sposób w jaki odpoczywamy i tak samo  wpływają na zajęcia, które ogólnie możemy opisać jako „hobby”. W cieniu ogólnego przyspieszenia życia i w pogoni za nowinkami technologicznymi rozkwita alternatywny ruch „slow”, który wg ogólnego założenia polega na zwolnionym tempie życia z dala od codziennej bieganiny. W poniższym zestawieniu zaprezentuję kilka aktywności, które mogą należeć do szerokiego wachlarza nurtu „slow live”.

„Slow” w turystyce

W ostatnim czasie obserwujemy swoistą modę na wyjazdy turystyczne  w tzw. trybie „slow”. Taki wypoczynek charakteryzuje się unikaniem obleganych przez turystów modnych miejsc wypoczynku oferowanych przez standardowe biura podróży. W opozycji do tego z rozmysłem wybierane są miejsca na łonie natury, z dala od zgiełku i tłumów. Nierzadko te mniej znane lokalizacje są bardziej atrakcyjne jeśli bierzemy pod uwagę dzikość i piękno przyrody. Jest też druga strona medalu nurtu „slow” w ujęciu planowania urlopu. Jeszcze kilka lat temu było to zagadnienie znane w bardzo niszowym ujęciu, a cała inwencja związana z wyborem miejsca i organizacją wyjazdu spoczywała na podróżujących. Pewna popularność kultury „slow” doprowadziła do swoistej komercjalizacji, przez co możemy zaobserwować rozwój witryn internetowych, które skupiają oferty wyjazdu w atrakcyjne przyrodniczo miejsca z komfortowo przygotowanymi miejscami pobytu w postaci nowoczesnych domków letniskowych (w różnym stylu i klimacie). Oczywiście ta wygoda i dostępność ofert okupiona jest wyższymi kosztami pobytu. Należy pamiętać o tym, że nurt „slow” w turystyce wyrósł oddolnie i w swoim założeniu nie miał charakteru biznesowego. Zawsze możemy kierować się własnymi pomysłami na niszowy wyjazd w miejsca niepopularne ale za to bardzo atrakcyjne przyrodniczo.

Slow” w muzyce

Trend dostępności muzyki w każdym miejscu i o każdym czasie wynikający z rozwoju technologii powoduje, że coraz częściej słuchamy muzyki w biegu, przeważnie dobiegającej z słuchawek bezprzewodowych „napędzanych” sygnałem z telefonu. A jak to wszystko ma się do jakości? Biorąc pod uwagę ograniczenia samego telefonu (niekoniecznie zaprojektowanego stricte do odtwarzania muzyki), plików muzycznych strumieniowanych z serwisów muzycznych oraz standardu połączenia bezprzewodowego bluetooth, dochodzimy do wniosku, że wygoda słuchania bierze górę nad jakością odtwarzanego dźwięku.

Jeszcze inną kwestią jest to, że serwisy internetowe ograniczają wpływy artystów z odtwarzanej muzyki (to już bardziej można nazwać konsumpcją niż słuchaniem muzyki). Opłaty płynące do artystów z odtwarzanego (klikniętego) w serwisie muzycznym utworu są znikome w porównaniu do zysków z fizycznie zakupionych albumów (CD, winyl). Algorytmy analizujące naszą aktywność w wyborach muzycznych podsuwają nam rożnego rodzaju muzykę, która wydaje się być zbieżną z naszymi gustami. W pierwszej ocenie jest to odkrywcze i inspirujące, ale czy faktycznie tak jest? Kwestie te poruszyła Liz Pelly w swojej książce Mood Machine: The Rise of Spotify and the Costs of the Perfect Playlist* podając przykłady niekoniecznie przejrzystych mechanizmów wg których funkcjonują wielkie korporacje zarządzające serwisami muzycznymi. Czasem nie jesteśmy świadomi tego, że muzyka której słuchamy została  stworzona i nagrana na zamówienie koncernów przez fikcyjne zespoły „rzemieślniczych” muzyków tworzących tzw. „wypełniacze muzyczne”, tło do playlist na każdą okazję i nastrój. Dla takich fikcyjnych zespołów tworzy się również spreparowane biografie. Odtworzenia takiej muzyki nie generują dodatkowych kosztów z tytułu tantiem, a jak można łatwo się domyśleć w oczywisty sposób zmniejszają zyski płynące do realnie funkcjonujących muzyków.

Tuż obok, niejako w cieniu postępu technologicznego, swoim tempem rozwija się kultura jakościowego i wysublimowanego korzystania z kultury muzycznej. Po powszechnym zachwycie i zachłyśnięciu sieciową muzyką ludzie zapragnęli powrotu do bardziej analogowego słuchania muzyki; do pewnej kulturowej podróży w której każdy etap ma znaczenie. Wydawać by się mogło, że odszukanie sklepu płytowego w swojej okolicy to wyzwanie niemożliwe do zrealizowania; jak się okazuje, nie są to miejsca zupełnie wyparte przez duże sieci sklepów z ogólnie pojętymi dobrami kultury. W dużych miastach na całym świecie możemy zauważyć rozkwit sklepów muzycznych, które oferują używane i nowe płyty winylowe, płyty CD i nawet kasety magnetofonowe. Niektóre z tych sklepów zostały założone niedawno na fali popularności płyt winylowych, ale można też znaleźć takie, które mogą poszczycić się wieloletnią tradycją. Wizyta w sklepie płytowym i poszukiwanie odpowiedniego albumu to nie lada przeżycie, swego rodzaju przyjemność odkrywania. Przy wyborach możemy się kierować takimi preferencjami, jak: gatunki muzyczne (co jak wiadomo nie jest proste w przypadku muzyki ocierającej się o różne nurty), własne gusta, rekomendacje naszych znajomych albo po prostu dać się ponieść chwili i zainspirować się ciekawą okładką, czy też muzyką zasłyszaną w sklepie. Sklepy z używanymi płytami bywają również miejscem spotkań fanów muzyki, stwarzają okazję do zawierania znajomości i wzajemnej inspiracji w odkrywaniu nowych brzmień. Takie miejsca często stają się też częścią kulturowej tkanki miasta; w których organizuje się różne koncerty, kiermasze i wystawy.

A jak może wyglądać idealny model słuchania muzyki w trybie „slow”? Pewnie recept na taki odsłuch jest sporo i będą one zależały od indywidualnych możliwości. Ogólnie możemy założyć, że odpowiednio dobrany zestaw audio z niższej półki cenowej i prawidłowe ułożenie kolumn w miejscu odsłuchu już otwiera drogę do jakościowego odsłuchu muzyki. Ale jak we wszystkim co przemyślane i niewymuszone najważniejsze są nastawienie i zarezerwowany czas, które pozwolą się wyciszyć i skupić na słuchanej muzyce.

„Slow” w fotografii”

W dobie powszechności aparatów cyfrowych wbudowanych w telefony, z którymi praktycznie się nie rozstajemy, fotografia cyfrowa stała się zjawiskiem masowym. Fotografujemy praktycznie wszystko począwszy od ważnych wydarzeń w życiu i uroczystości, skończywszy na zdjęciowych notatkach tworzonych ad hoc. Czy dostępność aparatów cyfrowych idzie w parze z jakością wykonywanych zdjęć i artyzmem? Przeglądając nieprzebrane zasoby pamięci elektronicznej naszych telefonów dojdziemy do wniosku, że nie zawsze tak jest. Zbiory różnorodnych zdjęć wręcz zalegają w naszych telefonach, bardzo rzadko je archiwizujemy, a jeszcze rzadziej nadajemy im postać fizyczną w foto labach i w punktach do samodzielnego wydruku. Trochę podobnie wygląda sytuacja w tzw. fotografii profesjonalnej, biorąc pod uwagę aspekt ilości wykonywanych zdjęć. Zawodowi fotograficy dysponując zaawansowanymi aparatami cyfrowymi z doskonałą optyką mogą wykonywać nawet do 20 klatek na sekundę w pełnej rozdzielczości. To daje bardzo duże możliwości w wyborze najkorzystniejszych ujęć i przygotowaniu końcowego materiału reportażowego i dokumentacyjnego. Oczywiście bez talentu kompozycyjnego i doświadczenia fotograficznego, wykorzystując nawet najbardziej zaawansowany sprzęt fotograficzny nie uzyskamy pożądanych efektów.

A co się stanie jeśli na chwilę odstawimy zaawansowane bezlusterkowce z pojemnymi kartami pamięci i wrócimy do bardziej tradycyjnej analogowej fotografii? Do takiego procesu, w którym każdy element ma znaczenie, począwszy od wyboru aparatu (który w konsekwencji determinuje rozmiar filmu), filmu fotograficznego (jego czułości), obiektywu (ogniskowej, jasności obiektywu) odczynników chemicznych do wywołania filmu (jeśli decydujemy się na samodzielne wywołanie). Wszystkie te elementy wydają się w pierwszym momencie skomplikowane i trudne w opanowaniu, nawet ograniczające sprawność fotografowania. Jednak patrząc pod kątem korzyści, jakie niesie ze sobą ta różnorodność dostajemy  ogrom możliwości w kreowaniu niepowtarzalnych i oryginalnych zdjęć. Oczywiście wybór aparatu fotograficznego, opanowanie jego obsługi i poznanie parametrów to dopiero wstęp do przygody z fotografią bardziej wymagająca. Taki styl fotografowania, który wymaga skupienia, pewnej wizji i pomysłu na kadr bardziej angażuje nas twórczo i pobudza naszą kreatywność. Najważniejsze jest to, żeby nie robić niczego w pośpiechu, trzeba się wyciszyć i poczuć otoczenie. Czekanie na odpowiedni moment do uwolnienia migawki aparatu, interesującą sytuację albo chociażby odpowiednie światło uczy cierpliwości i zarazem uspokaja wewnętrznie. A co może być tematem fotografii w stylu „slow”? Mogą to być na przykład codzienne sytuacje; filiżanka porannej kawy, spacerujący ludzie w parku, otaczająca nas przyroda albo takie miejsca w miastach, które pozwalają nam na chwilę zwolnić w szybkim tempie dnia.

Tekst i zdjęcia: Samuel Folwaczny

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

IGRY ’71 – wystawa fotografii Janusza Wojcieszaka w Bibliotece Politechniki Śląskiej

Regulamin Wypożyczalni Biblioteki Politechniki Śląskiej

SAUDADE W BIBLIOTECE – SPOTKANIA Z PORTUGALIĄ (o Nocy Naukowców 2024 w Bibliotece)